Jak wybrać konto dla dziecka?

W niektórych bankach konto osobiste można założyć nawet noworodkowi. Jednak aż do ukończenia 13. roku życia dziecko nie będzie mogło zbyt wiele zrobić z pieniędzmi, które zostały wpłacone na jego rachunek.
ROR, konto oszczędnościowe, lokata: jakie rachunki można otworzyć dla dziecka
Zgodnie z Prawem bankowym, dla osób małoletnich mogą być prowadzone rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe (ROR), rachunki oszczędnościowe i rachunki terminowych lokat oszczędnościowych. Lista obejmuje więc wszystkie podstawowe produkty bankowe z wyjątkiem kredytowych, które mogą być oferowane wyłącznie osobom pełnoletnim. Przepisy nie mówią nic o minimalnym wieku posiadacza lokaty czy konta, dlatego nie ma formalnych przeszkód, by zakładać je nawet noworodkom (choć można się zastanawiać, jaki jest sens zakładania konta bankowego dla tak małego dziecka). Oczywiście prawna możliwość to jeszcze nie obowiązek, a każdy bank sam wybiera, jaką politykę zastosuje wobec najmłodszych klientów. Są takie, które rzeczywiście nie stosują żadnych ograniczeń wiekowych, inne wprowadzają swoje limity i na przykład otwierają konta dopiero siedmiolatkom, ale można znaleźć i takie, które w ogóle nie przygotowały oferty dla dzieci.
Od razu trzeba też zrobić ważne zastrzeżenie. Fakt, że dziecko formalnie będzie posiadaczem rachunku, jeszcze nie oznacza, że będzie nim mogło swobodnie zarządzać. Zakres uprawnień siedmio-, dziesięcio- czy dwunastolatka będzie niewielki i nie jest to winą banków, tylko przepisów, do jakich banki muszą się dostosować, oferując konta dla dzieci.
Pełna i ograniczona zdolność do czynności prawnych
W polskim prawie zdefiniowane są dwa progi. W momencie osiągnięcia pełnoletniości, a więc ukończenia 18. roku życia, nastolatek uzyskuje pełną zdolność do czynności prawnych. Oznacza to między innymi, że może w pełni samodzielnie zarządzać swoim majątkiem, w tym pieniędzmi zdeponowanymi w banku, i w pełni samodzielnie zawierać z bankiem umowy o korzystanie z produktów finansowych, w tym z produktów kredytowych.
Drugim istotnym progiem jest moment ukończenia przez dziecko 13. roku życia, a więc uzyskania ograniczonej zdolności do czynności prawnych. Konta dla tej grupy wiekowej już przypominają standardowe konta osobiste, nastolatek może korzystać z rachunku w szerokim zakresie, ale wyłącznie za zgodą rodzica lub opiekuna. Dorosły ma prawo wglądu w jego operacje, a nawet możliwość ich zablokowania. Wreszcie klient w wieku 13-18 lat nie może korzystać z produktów kredytowych.
Konto dla dziecka: jakich ograniczeń muszą przestrzegać banki
A jak wygląda sytuacja osób, które nie ukończyły jeszcze 13. roku życia? Umowy zawierane przez dziecko w tym wieku są nieważne z mocy prawa. Wyjątkiem są tylko umowy „powszechnie zawierane w drobnych, codziennych sprawach życia codziennego”. Mowa tu o takich transakcjach, jak np. zakup kanapki w szkolnym sklepiku, biletu na przejazd autobusem czy na basen (chyba że zawarcie takiej umowy pociągałaby za sobą rażące pokrzywdzenie interesów dziecka dokonującego zakupów). Tworząc ofertę dla tej grupy wiekowej, banki muszą więc tak ograniczyć funkcjonalność rachunku, by młody klient samodzielnie mógł wykonywać wyłącznie takie drobne transakcje dotyczące codziennych spraw.
Konto czy tylko namiastka: co dziecko może zrobić z rachunkiem bankowym
Konta dla klientów, którzy nie ukończyli jeszcze 13. roku życia, oferują tylko niektóre banki. W części z nich taki rachunek można założyć dziecku w dowolnym wieku, w innych dolną granicą jest 7 lat. Określenie „można założyć dziecku” nie jest tu przypadkowe. Ponieważ tak młody człowiek nie może jeszcze samodzielnie zawierać umów, załatwieniem formalności z bankiem zajmuje się jego rodzic lub opiekun prawny. Obecność dziecka przy podpisywaniu umowy nie jest do niczego potrzebna.
To, co banki nazywają kontem dla dziecka, często jest tylko subkontem do rachunku rodzica, a możliwości samodzielnego korzystania z takiego subkonta przez młodego klienta są bardzo ograniczone. Tylko w części banków dziecko będzie mogło się posługiwać kartą do rachunku, udostępnienie płatności mobilnych jest wyjątkiem, a nie regułą, a nawet jeśli te możliwości są dostępne, to na młodego klienta nałożone są restrykcyjne limity kwotowe – tak, by samodzielnie mógł dokonywać tylko drobnych płatności. Natomiast jeśli dziecko ma możliwość inicjować przelewy, to i tak rodzice lub opiekunowie muszą je zatwierdzać.
Banki w żaden sposób nie ograniczają kwot, jakie mogą być wpłacane lub przelewane na rachunek dziecka. Można więc na nim gromadzić pieniądze, które w przyszłości posłużą do sfinansowania nauki dziecka, wakacyjnego wyjazdu czy innych większych inwestycji. Ale uwaga: gromadzenie znacznych sum na takim rachunku jest o tyle ryzykowne, że kłopot z ich podjęciem będą mieli nie tylko ich małoletni posiadacze, ale nawet ich rodzice czy opiekunowie prawni. To dlatego, że nawet te osoby mogą dysponować środkami należącymi do dziecka jedynie w zakresie tzw. zwykłego zarządu. To oznacza możliwość podjęcia w ciągu miesiąca z takiego rachunku nie więcej niż około 5 tys. zł. Aby wypłacić wyższą kwotę, potrzebna jest zgoda sądu opiekuńczego.
Czym kierować się przy wyborze konta dla dziecka? Najwygodniej jest je założyć tam, gdzie swoje konto ma już rodzic lub opiekun ustawowy dziecka. Dopiero gdyby ten bank nie prowadził rachunków dla dzieci albo jego oferta była wyjątkowo mało atrakcyjna, warto przeanalizować to, co proponują inne banki. Wtedy dobrze jest zacząć od zastanowienia się, czy konto ma być tylko skarbonką do przechowywania oszczędności, czy rodzice chcą umożliwić dziecku opłacanie drobnych zakupów bezgotówkowo. Jeśli ta funkcja jest istotna, wybór zawęża się do banków, które oferują dzieciom karty płatnicze lub płatności mobilne – a takich ofert jest niewiele.
Konto i edukacja – najlepszy pakiet, jaki można stworzyć dla dziecka.
Siedmio-, dziesięcio- czy nawet dwunastolatkowi konto bankowe na pewno nie jest niezbędne. Owszem, może być przydatnym narzędziem, które służy jego edukacji finansowej (zwłaszcza że w aplikacjach mobilnych dla młodych klientów i w kierowanych do nich serwisach internetowych banki zamieszczają treści edukacyjne), ale też edukacja nie powinna się sprowadzać do założenia konta w banku ani nawet konto nie powinno być jej pierwszym elementem. O czym jeszcze warto pamiętać? Wiele zależy oczywiście od wieku dziecka, ale można pokusić się o wskazanie najważniejszych punktów, które powinny znaleźć się w każdym programie oswajania młodego człowieka z finansami.
Rozmowy o finansach. Pieniądze nie biorą się z bankomatu, tylko trzeba na nie zapracować, budżet domowy nie jest z gumy, a mniej pilne wydatki trzeba niekiedy odłożyć – to prawdy oczywiste dla dorosłych, ale niekoniecznie dla dziecka. Pierwszym punktem wprowadzania dziecka w świat pieniędzy powinno więc być tłumaczenie młodemu człowiekowi takich podstawowych reguł, rządzących światem finansów – oczywiście w formie dostosowanej do jego wieku.
Zaangażowanie dziecka w zakupy. Dla malucha towarzyszenie rodzicom podczas zakupów może być przygodą, ale też cenną lekcją, pozwalającą zorientować się w wartości pieniądza czy nauczyć dokonywania wyborów, które będą uwzględniały i cenę, i jakość produktów.
Planowanie wydatków. Dziecko powinno wiedzieć, że decyzje o wydatkach dobrze jest podejmować rozważnie. Dotyczy to zarówno codziennych zakupów, na które warto się wybierać z przygotowaną wcześniej listą, by unikać zakupów impulsowych, jak i większych jednorazowych wydatków. Wakacje w luksusowym hotelu czy w tańszej agroturystyce, a do tego zakup nowych rowerów dla całej rodziny? Dziecko nie powinno mieć decydującego głosu przy tego typu wyborach, ale na pewno sam udział w takich rozmowach jest ważnym elementem edukacji finansowej.
Własne pieniądze do dyspozycji. Teoretyczna wiedza nigdy nie zastąpi własnego doświadczenia. Dziecko najłatwiej nauczy się racjonalnego podejścia do pieniędzy, jeśli regularnie będzie dostawało niewielkie kwoty i samo będzie decydowało, kiedy i na co je wyda.
Zachęcanie do oszczędzania. To konsekwencja poprzedniego punktu. Skoro dziecko ma swój osobisty budżet, o którego przeznaczeniu decyduje, warto zadbać o wyrobienie w nim nawyku oszczędzania. Aby zachęty, by nie wydawać od razu całego kieszonkowego, odniosły skutek, można je wesprzeć na przykład obietnicą „dopłat” do większych wydatków, jeśli dziecko przynajmniej w połowie sfinansuje je
z własnych oszczędności.
